Po śląsku

Witajcie kochani!
Jaka to radość, że dziś piątek! Miałam długi i bardzo intensywny tydzień  więc czuję się potwornie zmęczona. Jeszcze całe popołudnie walczyłam w ogrodzie ale teraz w końcu nadszedł czas na spokojny wieczór. Dziś w nocy temperatura spadła u nas do minus 5 stopni, ścięło większość roślin w ogrodzie - widok wręcz przygnębiający. Zabrałam się więc za sprzątanie. To dziwne bo w dzień temperatura ponad 20 stopni! Kto by się spodziewał, że październik przywita nas tak pięknie.
Dziś chcę Wam pokazać pewną nietypową, ślubną kartkę. Dotychczas najtrudniejszym wyzwaniem w kategorii kartek ślubnych była kartka z koniem, może ją pamiętacie?
Tym razem też nie było łatwo - kartka ślubna po śląsku. Miałam do wyboru lampę górniczą albo śląski wianek. Z lampy górniczej zrezygnowałam - może to i symbol ale wygląda mało romantycznie. Pozostał mi więc wianek. Wianek to kwiaty czyli dobrze ale śląski wianek to szaleństwo kolorów - czy aby odpowiedni to motyw na ślub? Bałam się, że kartka będzie zbyt kolorowa. Teraz już wiem, że się spodobała więc wszystko jest w porządku.
Oto jak sobie poradziłam z tematem:

Kartka miała być bez pudełka więc zrobiłam wersję rozkładaną zawiązywaną z tyłu na wstążeczkę.

Żeby nie było wątpliwości życzenia napisałam po śląsku.

I co o tym myślicie?
Życzę Wam wspaniałego, słonecznego weekendu!