Witam Was cieplutko po małej przerwie.
Muszę się Wam przyznać, że mam dzisiaj wielką tremę. Chcę Wam pokazać coś zupełnie nowego, coś czego nigdy jeszcze nie robiłam. To pierwsza praca w technice zupełnie mi obcej. Od dawna fascynuje mnie forma przestrzenna. Pewnie zauważyłyście, że moje kartki są coraz bardziej 3D. Ale to chyba naturalne dążenie do odwzorowania rzeczywistości, w naturze przecież nic nie jest płaskie.
Technika ta kusiła mnie już od dawna. Rozsądek podpowiadał mi, że nie można robić wszystkiego. Cardmaking, decu, papierowa wiklina - już mam dylematy co robić bo lubię wszystkie te techniki. Ale co tam rozsądek, podświadomie wiedziałam, że kiedyś spróbuję. I stało się. Ta tajemnicza technika to....masa solna!
Któregoś wieczoru wrzuciłam do miski składniki - receptura jest prosta i ogólnie dostępna w sieci - i zagniotłam swoje pierwsze "ciasto". Gdyby nie wyszło to pewnie na tym moja przygoda by się skończyła. Ale masa ładnie się zagniotła, była gładka i plastyczna. Zachęcona pierwszym powodzeniem postanowiłam ulepić anioła. Wiem, wiem, powinnam zacząć od czegoś prostego - jakieś serduszka, może kwiatuszki. Ale ja zawsze rzucam się na głęboką wodę. Od dawna chciałam zrobić swojego anioła. Naoglądałam się na różnych blogach aniołów i aniołków i wydawało mi się, że to nie może być bardzo trudne. W końcu te figurki składają się z dość prostych elementów, które wystarczy umiejętnie połączyć, pomalować i gotowe. Nic bardziej mylnego. W praktyce okazało się to bardzo trudne. Największym wyzwaniem była oczywiście twarz. Nie chciałam żeby mój anioł był bez twarzy. Popełniłam mnóstwo błędów i wiele się nauczyłam. Wiem, że przede mną jeszcze długa droga a w tej technice liczą się przede wszystkim ćwiczenia manualne - palce muszą nabrać pewnych "nawyków". Mimo to myślę, że jak na debiut mój anioł wyszedł całkiem, całkiem.
Oto błękitny anioł Ewy:
Pokażę Wam w skrócie jak anioł powstawał. Robiłam go instynktownie i "na wyczucie".
Zaczęłam od głowy i kawałka tułowia.
Nie miałam żadnych przyrządów a palce okazały się zbyt grube do formowania detali np. twarzy. Znalazłam w komplecie do pielęgnacji paznokci taką cieniutką "łyżeczkę" która okazała się bardzo pomocna. Do tego cieniutki patyczek z ostrym końcem i zwykła deska jako podkładka. To całe stanowisko pracy. Długo formowałam twarz, to było prawdziwe wyzwanie dla wyobraźni. Na tym etapie nie umiałam sobie zupełnie wyobrazić efektu końcowego. Wyraz twarzy jest bardzo ważny, to on nadaje całej postaci emocjonalne zabarwienie. Mój anioł ma zupełnie przypadkowy wyraz twarzy, po prostu taki wyszedł. Na pewno nad tym detalem będę pracować w pierwszej kolejności.
Kolejny krok to nałożenie warstwy sukni na górną część tułowia,
i doklejenie dolnej części.
To najprzyjemniejsza część. Można puścić wodze fantazji układając fałdy sukni.
Kolejne schody to ręce. Nie wiedziałam że ukształtowanie rąk może być takie trudne, o palcach nie wspomnę... Nie bardzo mi to wyszło, wygładzałam długo i cierpliwie ale nie do końca jestem zadowolona z efektu.
Przed podklejeniem rąk włożyłam aniołkowi w dłonie różę.
Twarz jako zrobiona na samym początku zaczęła już wysychać. Zmartwił mnie fakt, że na wysychającej powierzchni pojawiły się kryształki soli. Czy to oznacza, że źle wyrobiłam masę? Użyłam ciepłej wody i wyrabiałam dość długo. A może to normalne?
Z nadzieją, że przy malowaniu uda się te drobinki zamaskować dokleiłam włosy z cienkich paseczków masy.
Delikatnie ołówkiem naszkicowałam zarys oczu i ust - tak z ciekawości. Wiedziałam już, że malowanie twarzy będzie prawdziwym problemem.
Zostały jeszcze skrzydła. Najpierw zrobiłam jedną warstwę w kształcie skrzydeł:
Na tą warstwę nakleiłam takie powiedzmy "pióra".
Anioł był gotowy. Chciałam go nakleić na deskę ale nie znalazłam odpowiedniej. Zrobiłam więc prostokąt z masy i nakleiłam anioła.
Suszył się 4 dni. Bałam się włożyć go do piekarnika. Nie byłam pewna swojej masy i nie chciałam żeby popękał. Potem było malowanie i lakierowanie. Część bardzo przyjemna ale i nie łatwa. Trudno było mi dobrać odcień farby do twarzy i rąk. Nie odważyłam się też namalować oczu, muszę to poćwiczyć. Tak więc mój błękitny anioł z różą ma zamknięte oczy i jest trochę smutny, może zamyślony?
Jestem bardzo ciekawa Waszej oceny. Z pokorą przyjmę każdą konstruktywną krytykę a z radością każdą dobrą radę od osób pracujących z masą solną.
Myślę, że to początek czegoś nowego, mam już pomysł na kolejnego anioła.
Cieplutko pozdrawiam i życzę Wam miłego weekendu.
Ogród pozwala nam podziwiać nieskończone piękno natury, tworzenie wydobywa piękno z nas...
wspaniały
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Basiu.
UsuńPrześliczny.Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego piątku i całego weekendu:))))
OdpowiedzUsuńDziękuję Agatko. Tobie również życzę udanego weekendu!
UsuńJa jestem zachwycona,anioł cudowny:)
OdpowiedzUsuńMiło mi Basiu, ślicznie dziękuję.
UsuńEwuś jak na pierwszy raz wyszło ci fenomenalnie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Arletko i również gorąco pozdrawiam.
UsuńEwuniu, z ogromną przyjemnością i dokładnie przeczytałam i obejrzałam proces twórczy:-).
OdpowiedzUsuńJak na pierwszy raz zrobiłaś przepięknego anioła. Prawdę mówiąc nawet twarz bardzo mi się podoba, lubię gdy anioły mają zamknięte oczy, jedynie co to myślę, że farba do ich oprawy mogła by być jaśniejsza. Ale dojrzałam, że przed pomalowaniem anioł miał oczy otwarte! I miał piękne spojrzenie! Następnym razem powinnaś się odważyć i namalować oczka :-)
Piękną zrobiłaś suknię i skrzydła, czego się nie dotkniesz wychodzi Ci fantastycznie!
Gorąco pozdrawiam :-)
Na pewno spróbuję Beatko. Masz rację, oprawa oczu powinna być jaśniejsza. Wcześniej była delikatniejsza ale po położeniu lakieru czerń zrobiła się taka ostra. Nie chciałam już nakładać kolejnych warstw. Na przyszłość zrobię to inaczej.
UsuńBardzo Ci dziękuję za konstruktywny komentarz i cieplutko pozdrawiam.
Nowa technika i znowu sukces. Nigdy nie bawiłam się z tego typu masą, ale po tak dokładnym opisie, jak ją zrobić a później formować, to przyznaję szczerze, nie zabrałabym się za to.
OdpowiedzUsuńAniołek w Twoim wykonaniu, wyszedł piękny, mimo tych zamkniętych oczu, sprawia wrażenie zadumania, a twarz jest pełna wyrazu artystycznej duszy twórczyni. Jeśli poćwiczysz jeszcze trochę, to zrobisz całą masę aniołków, i nie tylko.
Gratuluję udanego debiutu w nowej technice. Pozdrawiam bardzo gorąco. Miłego weekendu.
Dziękuję Danusiu, czuję się podbudowana do dalszych prób. Muszę się jeszcze wiele nauczyć ale sama teoria nie wystarcza, najgorsze są manualne ograniczenia. Mam nadzieję, że uda mi się zrobić jakieś postępy przy następnej pracy.
UsuńPrzesyłam serdeczności.
Pięknie wykonany anioł, dopracowany w każdym calu i w ogóle nie wygląda na debiut. Też kuszą mnie te anioły ale wiem, że ulepić i potem pomalować to już wyższa szkoła jazdy, podziwiam Twoją cierpliwość:) pozdrawiam i miłego weekendu Ci życzę:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Moniczko, to bardzo miłe. Cieplutko Cię pozdrawiam.
UsuńTak ,brwi i rzęsy zbyt ciemne , ale przepięknie wygląda " na surowo " . Genialne skrzydła i to w obu wersjach:-))) Jak na pierwsze spotkanie z nowa techniką, to wyszedł rewelacyjnie :-))) Gratuluję :-)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewinko. Tak naprawdę to na zbyt ciemną oprawę oczu zwróciłam uwagę dopiero na zdjęciach. W rzeczywistości głowa anioła ma niecałe 2 cm i to nie rzuca się tak w oczy jak na powiększeniu. Ale masz rację, muszę spróbować zrobić to inaczej.
UsuńPrzesyłam uściski.
albo śpiący...albo zamyślony... :-)
OdpowiedzUsuńpięknie wyszedł!
Bardzo dziękuję Dorotko. Miłego weekendu.
UsuńEwcia śliczny ten pierwszy raz,aniołek wyszedł cudnie.Ja na razie nadal na etapie kwiatów,ale z porcealną zupełnie inaczej sie pracuje .My to chyba uparte obie jesteśmy,będziemy drążyć temat tak długo aż nam wyjdzie .
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne aniołeczki .
Buźka :)
To pewne Danusiu, jeżeli tworzenie daje radość to czemu nie tworzyć. W moim przypadku to taka sztuka dla sztuki, czasami udaje mi się komuś zrobić prezent. A swoją drogą jestem ciekawa na czym polega ta różnica między masą solną i zimną porcelaną? Pewnie muszę spróbować żeby się przekonać. Dziękuję Ci za miły komentarz i przesyłam buziaki.
UsuńEwo, nie znam się niestety na tej technice jednak napiszę o moich subiektywnych wrażeniach:) anioł wyszedł pięknie i jestem pełna podziwu. Domyślam się jakie to trudne. Zwłaszcza formowanie twarzy czy malowanie oczu. Sama nie raz miałam ochotę spróbować, gdy na blogach oglądałam te piękne dzieła jednak nie mam na razie odwagi:) Ale do rzeczy. Uważam, że oczy powinny być delikatniejsze, jaśniejsze, gdyż twarz wygląda nieco chmurnie, surowo. I jeszcze ręce bym troszkę wysmukliła, bo podług całej sylwetki wydają się zbyt duże. Widziałabym je delikatniejsze tak aby anioł nabrał lekkości. Poza tym jest naprawdę pięknie uformowany, ma ładną twarz i cudownie falującą suknię:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Anitko za szczerość i konstruktywne uwagi, na pewno sobie to przemyślę. Wiem, że moje umiejętności są jeszcze marne i trudno będzie zrobić postępy bez podstawowej wiedzy w tej dziedzinie. Rzeźbiarką pewnie nie zostanę ale odkryłam nowe możliwości i bardzo mi się to podoba.
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Nie lubię Cię Ewa,normalnie nie lubię.Jak można za pierwszym razem ulepić takie cudo?!
OdpowiedzUsuńŚwiadczy to o jednym,że osoba zdolna potrafi wszystko.Pamiętam Twoje pierwsze papierowe koszyki,a teraz ten anioł cudowny.
Z tego co zaobserwowałam,to spora ilość aniołków jest robiona przy pomocy foremek,więc tym bardziej czapki z głów za Twoje zdolności rzeźbiarskie;)
Co mam zrobić Ilonko żebyś mnie znów polubiła? Jesteś kochana, dziękuję za te miłe słowa. Aniołki robione przy pomocy foremek też są urocze i zabawne, to fajne ozdoby świąteczne. Ja jednak poszukuję czegoś innego. Nie wiem czy znajdę bo mam wrażenie, że za wysoko podniosłam sobie poprzeczkę. Ale cóż mam do stracenia - trochę mąki i soli.
UsuńMiłego weekendu Ilonko.
O raju, Ewuś!!!!!!!! Nie mogę uwierzyć ze to Twoja pierwsza praca w tej technice!!!!!!!!! Fantastyczny anioł!!! Dojdziesz i do otwartych oczu, chociaż dla mnie śpiący też jest cudny.
OdpowiedzUsuńJa w tej technice jestem na poziomie uczniów z klas I-III hehe.
Buziaczki:)
Dziękuję Aniu, bardzo mi miło że Ci się podoba. Jakby na to nie spojrzeć to ja jestem w zerówce!
UsuńCiągle myślę o tych oczach i o tym jakby tu poćwiczyć malowanie twarzy.
Cieplutko pozdrawiam.
Śliczny anioł. A ma zamknięte oczy bo jest zamyślony. Moim zdaniem tylko ma za ciemne brwi i oprawę
OdpowiedzUsuńoczu. Suknia i skrzydła wspaniałe. Pozdrawiam cieplutko.
Dziękuję Tereniu. Zdecydowanie muszę nad tym popracować. Przesyłam serdeczności.
UsuńJeszcze nie lepiłam Aniołka z masy, nie potrafię podpowiedzieć, ale oglądając mogę powiedzieć jedno. Anioł jest "Anielsko piękny". Wierzyć się nie chce, że robiłaś go po raz pierwszy. Gratuluję. Udał się . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Elizo, dodałaś mi otuchy! Pozdrawiam Cię bardzo ciepło.
UsuńEwuniu! Aniołek jest śliczny! Cały czas zaskakujesz! Masz prawdziwy talent :) Pozdrowienia, miłego weekendu!
OdpowiedzUsuńSama jestem zaskoczona że moja pierwsza i nie do końca udana praca tak się podoba. To bardzo mnie motywuje do dalszej nauki. Tobie też życzę miłego weekendu.
UsuńEwuś, bardzo podoba mi się powstawanie Twojego anioła, formowanie twarzy i całej reszty...to bardzo trudne, przynajmniej dla mnie.. Ja bym go od razu upiekła i wtedy pomalowała...można też dodawać farbę do ciasta i lepić z kolorowego ciasta, ale kolory są wtedy jaśniejsze i najlepiej polakierować:) Świetny debiut:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTeraz też już wiem jakie to trudne ale jednocześnie fascynujące. Bałam się upiec tego anioła, masę robiłam pierwszy raz i nie byłam pewna czy nie zacznie pękać. Z piekarnikiem poeksperymentuję na jakichś prostych elementach. Kolorową masę też muszę koniecznie wypróbować.
UsuńDziękuję Ludko za miły komentarz i gorąco pozdrawiam.
Rzeczywiście puściłaś się na głębokie wody, ale umiesz pływać i to nieźle:). Zrobiłaś nos, usta, rączki, to prawdziwa rzeźba, która wyszła jako piękny anioł. Nawet skrzydła dopracowałaś w szczegółach. Chylę czoła.
OdpowiedzUsuńMoje aniołki zawsze są prościutkie, dziurki na nos i usta, namalowane oczka, a Ty całą twarz zrobiłaś przestrzenną. Cudny anioł!
Bardzo zdolna z Ciebie osoba. Pozdrawiam cieplutko.
Chciałam spróbować, trochę się przeliczyłam i nie wszystko się udało. Ale to nic, poćwiczę znowu.
UsuńŚlicznie dziękuję Aniu za te wszystkie ciepłe słowa, to wspaniała motywacja do dalszych prób.
Ja również pozdrawiam Cię bardzo ciepło.
Ewciu mnie już brakuje słów. Czego się nie dotkniesz, przemieniasz w cudeńka. Twoje ręce to skarb. Nie znam się kompletnie na takich pracach z masą solną, ale mnie ten aniołek zachwycił. Może jedynie "makijaż" zbyt intensywny, jednak jak pisałaś po polakierowaniu wszystko nabrało wyrazistości. Gratuluję takiego pierwszego razu. Buziaczki.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Haniu, jest mi bardzo miło. Życzę Ci miłego weekendu.
UsuńPrzyjemnie się oglądało kolejne etapy powstawania anioła. Jesteś niesamowita. Ile jeszcze masz talentów? Anielica jak ta lala. Sukienka, skrzydła, włosy - w ogóle i w szczególe bomba po prostu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJesteś kochana Beatko. Serdecznie dziękuję i gorąco pozdrawiam.
Usuńto się nazywa mieć talent - technika może i łatwa ale nie dla mnie - w życiu bym tak pięknie nie wykonała i to anioła - no może kule tak bym ulepiła - cudowny anioł każdy szczegół dopracowałaś Ewuniu perfekcyjnie i kolorystyke również - zachwycona jestem - serdeczności ślę Marii
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję Marysiu! To nie jest łatwa technika, przekonałam się o tym już przy tej pierwszej pracy. Bardzo chciałabym nauczyć się więcej ale nie bardzo wiem jak się za to zabrać.
UsuńPrzesyłam serdeczności.
Podziwiam! jest śliczny:) i twój własny:) super sobie poradziłaś:) Wiedziałam, ze jesteś zdolna:) Przy pierwszym podejściu do masy zrobić takie cudo ! Gratulacje:) Pozdrawiam serdecznie i niech aniołek nad tobą czuwa:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Joasiu. Chciałabym stworzyć swoją własną kolekcję aniołów, może z czasem mi się uda.
UsuńPozdrawiam Cię bardzo ciepło.
Witaj Ewciu...
OdpowiedzUsuńZ Ciebie to prawdziwa artystka... czego się nie dotkniesz wychodzi pięknie !
Też kiedyś chciałam spróbować zrobić coś z masy solnej, ale jak do tej pory, skończyło się tylko na "chceniu" :))) ... może kiedyś... ale na pewno nie zaczynałabym od takich trudnych rzeczy... brawo Ewuś za odwagę i życzę powodzenia w dalszych pomysłach... pozdrawiam serdecznie.
Bardzo dziękuję Gabrysiu. Ze mnie to taki duch niespokojny. Jak sobie coś wymyślę to muszę to zrobić natychmiast. Pewne techniki idą w zapomnienie, inne zostają ze mną na dłużej. Jak będzie z masą solną? Chyba się z nią zaprzyjaźnię.
UsuńCieplutko pozdrawiam.
No coś pięknego. Jesteś bardzo zdolna kobietą. Dopracowany i włożyłaś w jego prace sporo serca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To bardzo miłe Edytko. Dziękuję Ci za odwiedziny i serdeczny komentarz. Przesyłam pozdrowienia.
Usuńbardzo ładna, piękne skrzydła i powłóczysta suknia w moim ulubionym kolorze :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Alu! Przesyłam pozdrowienia.
UsuńEwciu jestem pod ogromnym wrażeniem . Deniut super udany , dziewczyny już wszytko napisały , a ja dopiero dzis, bo gdzies mi uciekły dwie doby i nie umiem ich dogonić :-)
OdpowiedzUsuńJa jestem pod ogromnymwrażeniem tej twarzy . I nie chodzi tu wcale o oczy czy usta a o całą twarz która jak dle mnie jest źeźbą, wprost idealna , z policzkami , oczami i ustami wymodelowanymi perfekcyjnie
Jednym słowem uważam , że masz niesamowity potencjał w palcach. Ciekawam strasznie koljnych Twoich masosolnych figurek.
Pozdrawiam serdecznie
Jesteś kochana Anusiu, nawet nie wiesz jak miło! Ja mam wrażenie że moje palce zupełnie mnie nie słuchają. Oczami wyobraźni widzę dokładnie co chcę zrobić ale odtworzenie tego graniczy z cudem. Myślę, że potrzeba sporo czasu żeby to opanować ale bakcyla złapałam, to fascynujące!
UsuńŚlicznie Ci dziękuję i przesyłam buziaki.
Ewa jestem pełna podziwu, piękny anioł. Masz złote rączki. Pozdrawiam Zosia.
OdpowiedzUsuńDziękuję Zosiu i również cieplutko pozdrawiam.
UsuńJestem pełna podziwu :) Anioł jest przepiękny. Zamknięte oczy to ciekawy pomysł na początek mam nadzieję. Za to kolor, suknia i skrzydła są przecudne :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Asterku. Popracuję nad oczami, może kolejny będzie miał już jasne spojrzenie.
UsuńPrzesyłam pozdrowienia.
Ha! I Ty Ewo uległaś masie solnej :-) Świetnie sobie poradziłaś, anielica pięknie wyszła jak na pierwszy raz :) Tak więc ćwicz Kochana, ćwicz - jestem pewna, że prace będą śliczne! Pozdrawiam ciepło :-)
OdpowiedzUsuńUległam i ja Joasiu. Jak się tak napatrzę na cudeńka na innych blogach to trudno się powstrzymać.
UsuńMiło mi, że mój aniołek Ci się podoba. Pozdrawiam Cię bardzo ciepło.
Początki zazwyczaj bywają trudne ale nie należy się poddawać, co wspaniale widać po Twojej najnowszej pracy :-) Jak dojdziesz do większej wprawy, to będziesz śmigać te anioły ;) Pozdrawiam i życzę wytrwałości.
OdpowiedzUsuńDziękuję Joasiu, na pewno się przyda. Przesyłam pozdrowienia.
UsuńŚwietny! Masz talent wszechstronny.
OdpowiedzUsuńTo duże słowa Emmo ale jest mi bardzo miło. Dziękuję i przesyłam uściski.
UsuńGratuluję Ewuniu - piękny anioł. Podziwiam twarz, to jest najtrudniejszy moment pracy. W pracy nad aniołami uwielbiałam je ubierać, malować sukienki. Ale najwięcej stresu miałam przy buźkach. Nigdy nie udało mi się wyrzeźbić, pozostało tylko malowanie. Pozdrawiam ciepło i jeszcze raz gratuluję. Ewa
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Ewuniu. To rzeczywiście trudne musiałam jednak spróbować sama.
UsuńJa również pozdrawiam Cię bardzo ciepło.
Piękny!
OdpowiedzUsuńJestem pełna zachwytu i podziwu!
Bardzo dziękuję Dorotko!
UsuńAnioł wyszedł Ci boski, a ja z ogromną przyjemnością przeczytałam jak radziłaś sobie z nową techniką i jak powstawał krok po kroku anioł - Twoje nowe wyzwanie. Myślę, że nie bedzie on Twoim jedynym egzemplarzem. Życzę Ci, aby każdy nazstępny był taki piękny, a może i piękniejszy :))
OdpowiedzUsuńDziękuję Haniu, to bardzo miłe. Myślę, że to początek nowej przygody. Przesyłam serdeczności.
UsuńJakoś umknął mi ten post... Anioł jest zachwycający! Pięknie wyrzeźbiony, wspaniały, bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję Beatko, jest mi bardzo miło. Cieplutko pozdrawiam.
Usuń